Wspólne dzierganie i czytanie #6

W tym czasie niewiele zdążyłam udziergać - jednego króliczka, który ponownie był próbny, będę musiała je zmodyfikować, żeby mogły dumnie wisieć przy brzegach mojego pledu :) W tym czasie także wypróbowałam jeden ścieg na kolorowej włóczce, którą pokazywałam rok temu. Nie wyglądało to zbyt dostojnie, zmienia ona bowiem grubość miejscami i trochę z tego wyszły brzydkie kulfony niestety. Ścieg jednak okazał się prosty i ładny, więc kiedyś zrobię łatkę w tym stylu z innej włóczki - takiej o stałej grubości :)


Zakończyłam już czytanie wspomnianej w zeszłym tygodniu książki i mogę ją polecić, jeśli bajki się lubi :) Przyjemna jest w czytaniu. Próbowałam słuchać Dziennika Bridget Jones, ale nie byłam w stanie. Jak dla mnie ta książka jest kompletnie bez sensu. Idiotyczna, ani to śmieszne, ani nic. Po zdaniu "P.S. Twoim cycuszkom jest w tej bluzce bardzo ładnie", wyciągnęłam płytę z komputera, spakowałam do pudełka i odłożyłam z daleka. W poniedziałek zwrócona zostanie do biblioteki. Szkoda mi czasu na takie głupoty. I chyba nigdy nie zrozumiem, czemu BBC uważa, że jest to jedna ze stu książek, które trzeba w życiu przeczytać. Znam kilka książek, które się na tej liście nie pojawiły, a zdecydowanie biją na głowę to coś. Powoli zaczynam wątpić bardzo bardzo w wartość tych książek, które na liście się znalazły...


Zdążyłam już także przeczytać Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham. Książka jest cudowna i trafiła na półkę "Dokróliczanie" :) Bohaterami są, co prawda, zające, ale królik też zajęczak!


Skoro już siedzimy w temacie zajęczaków, to poznajcie prototyp Pacynki :) Nie ma ogonka na dupce, bo pomponiki zrobię hurtowo, kiedy skończę wszystkie Pacynki dziergać. Myślę, że tym razem spróbuję zrobić króliczka na kwadracie wydzierganym ściegiem dżersejowym. Zmiana koloru nie będzie się odznaczała takimi nierównościami na buźce. Mam nadzieję, że niedługo pokażę Wam dżersejową Pacuszkę!

Czemu tak niewiele zrobiłam przez ten czas? Pomijając stały argument, jakim jest nauka - która atakuje coraz bardziej i niedawno zaczęłam odczuwać, że pora zacząć mocne zakuwanie do sesji (!!!), to tym razem powiem, że poza tym też... malowałam i... przeszywałam, bo szycie to za duże słowo w tym przypadku. Zrobiłam koleżance z Węgier zakładkę do książki ręcznie malowaną z materiału. Niestety, nie pokażę jej jeszcze teraz, bo śledzi ona (koleżanka, nie zakładka!) czasami mojego bloga (oglądając głównie zdjęcia), a ma być to dla niej niespodzianka. Więc kiedy tylko dowiem się, że list odebrała, to Wam tę zakładkę pokażę! Przez swoje gapiostwo jednak zapomniałam zrobić zdjęcia obu stron zakładki po zszyciu. Zatem mam zdjęcia przed zszyciem obu części, i po zszyciu tylko jednej strony.
Jestem pomysłem materiałowej, malowanej zakładki tak zachwycona, że na pewno sobie samej też taką sprawię! I mojemu mężczyźnie, który nie lubi zakładek. Tę będzie musiał lubić. Ale więcej o jej plusach, kiedy będę o nich pisała oddzielnie :)

Post z serii wspólne dzierganie i czytanie:

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz