Druty, włóczki, łatki, pledy!!!

 W końcu postanowiłam naskrobać coś na temat mojej historii wiązanej z dzierganiem. Warto podkreślić, że zaczęłam ją już rok temu, jednakże uwidziało mi się to na feriach przed maturą, więc nie miało to za bardzo racji bytu. Po maturze natomiast nie rozwijało się to zbyt prężnie, ponieważ jedyne, co robiłam, to długiego śledzia ze ściegu dżersejowego w kolorze białym z pogubionymi miejscami oczkami, którego w dodatku nie umiałam zakończyć, bo nie pokusiłam się o sprawdzenie, jak się robótkę zakańcza. Rok minął i postanowiłam po poprawie matury tego roku sprezentować sobie druty w nagrodę za wytrwałą naukę, dokupiłam także włóczkę do ćwiczeń i proszę...


Śledzia dżersejowego w Jaśle kleciłam na drutach 5,5mm i na jakiejś włóczce, o której niewiele mogę powiedzieć, bo metka poszła do śmieci. Nie zachowałam jej, gdyż nie przypuszczałam, że będzie potrzebna. Cóż, teraz przynajmniej już tego nie robię. W Krakowie sprezentowałam sobie natomiast druty 3mm i 2mm, jeszcze druty z żyłkami, również 2mm, a do tego włóczkę z akrylu w kolorze brzydkiego niebieskiego. Pani w sklepie doradziła, że ta będzie najprostsza na początek, a ja się uparłam, że chcę niebieską (po robieniu na białej przywykłam, że na białych nie zawsze wszystko jest widoczne)... Więc tak to dalej się toczy.


Mały biały na dole to dżersejowy, beżowy na górze - drabinka, niebieski koszyczek na lewo, obok ryż,
a największy serduszkowy :)

Na razie opanowałam, oczywiście, ścieg podstawowy - dżersejowy. Wiele wysiłku mnie to nie kosztowało, jak nie trudno się domyślić, skoro kleciłam tego śledzia rok wcześniej. Następnie chciałam zrobić zwykły, najprostszy ściągacz, ale - jak to ja - wszystko pokręciłam i wyszedł mi ryż. Później zdobyłam się na łatkę ściegu koszyczkowego, później drabinkę, a najnowszym moim tworem jest ścieg w serduszka, które lepiej widać na tym zdjęciu, niż w rzeczywistości. Jeśli mam być szczera - nie mam pojęcia, dlaczego jest taki zmiętolony i powyginany. Bardzo mnie to drażni, bo wydaje mi się, że nie ściskałam go za mocno... Wszystkie te łatki robiłam na drutach 3mm. Niedawno pokusiłam się by spróbować zrobić coś w końcu na drutach 2mm, bo jest to nieco trudniejsze i dało się. Łatka się gdzieś zapodziała, składała się jednak ze ściegu dżersejowego, ściągacza, ryżu i znów ściągacza i dżerseju. taki sobie maleńki rozklapiuch. Swego czasu część tych łatek Rafał rozkradł mi i powsadzał w książki jako zakładki. Odzyskałam je jednak do zdjęcia ;)


Do czego dążę? Moim pierwszym celem, który chcę osiągnąć, to skomponowanie PLEDU. Jakiego pledu? Otóż, jakoś między jesienią a zimą 2013 roku pojawiły się w kioskach magiczne gazetki Szydełkowanie jest proste. Jako że znamy z moim mężczyzną ten naciągający trik, stwierdziliśmy, że damy się nabrać tylko jeden, jedyny raz i sprezentował mi pierwszy numer, w którym objaśniają podstawy szydełkowania, a do gazetki dołączone jest szydełko (chyba 3mm albo 3.5mm, nie jestem pewna) oraz dwie włóczki - jedna beżowa do ćwiczeń i druga bordowa, aby zrobić pierwszy kwadrat do pledu. Sam pled mnie zachwycił i chciałabym taki skonstruować. Te żywe kolory i cała ta pstrokatość wprawia mnie w zachwyt i bardzo go pragnę. Jedyna sprawa, która stawała na przeszkodzie między mną a pledem była taka, że poświęciłam chwilę czasu swego życia na naukę szydełkowania (też na początku wakacji, po sesji letniej) i kompletnie się zawiodłam. Dzierganie na drutach mnie zachwyciło od samego początku, było to niezwykle przyjemne dla mnie zajęcie, wymaga skupienia i uwagi, ale sprawia mi dużo radości takie machanie dwoma kijami. Szydełko natomiast zostawiło mi po sobie jedynie wspomnienia rozczarowania, wściekłości i bólu palców, bo te metody trzymania włóczki mnie drażnią i są dla mnie niewygodne. Podczas drutowania też nie trzymam włóczki jak należy, ale tam da się to przynajmniej w jakiś sposób pominąć, w szydełku jakoś tak nie za bardzo. Czuję się niewygodnie, kiedy mam trzymać i wyginać place według ich rozkazów, wolę to robić po swojemu. Zostałam zatem przy machaniu kijami. Pomysł pledu jednakowoż nadal trzyma się mnie uparcie i nie zamierzam odpuszczać. W tym celu kupiłam sobie kilka włóczek. Upatrzyłam sobie na allegro maleńkie włóczki firmy YarnArt, w 100% z akrylu i w kolorach przecudownych, których nie oddaje zdjęcie (jedna włóczka jest tą bordową z Szydełkowania, które jest proste). Muszę jednakże znaleźć więcej kolorów, więcej pięknych włóczek. Większych i najlepiej trochę tańszych. Zacznę się rozglądać po Krakowie, ale i po Internecie. Jeżeli ktokolwiek wie coś, gdzie można kupić tanie włóczki w przepięknych kolorach, bardzo chętnie się dowiem, gdzie szukać takiego cuda i będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje :) Pled planuję zrobić całkiem spory, mierzę wysoko. W planach mam zrobienie po 10 na szerokość i po 14 na długość (a więc razem 140) kwadratów z bokami o długości 13cm. To nam daje pled o szerokości 130cm i długości 182cm (dłuższy ode mnie. Na szczęście nie szerszy xD), a do tego jeszcze dochodzi obszycie (czy raczej może obdzierganie? Czy coś..) po bokach, więc zobaczymy końcowy efekt, kiedy wszystko zostanie połączone. W każdym razie projekt jest spory i pokładam w nim wszelkie nadzieje! Planowałam, aby wykorzystać 70 różnych ściegów. Każdy po dwa razy - jak to zrobiono również na pledzie szydełkowanym. Jednakże ściegi które wybiorę nie będą identyczne jak tamte, których uczono w gazetce. Dalszych numerów bowiem nie kupowałam i chyba nie zamierzam się w nie zagłębiać, gdyż szydełko to nie moja bajka. Druty natomiast jak najbardziej :)

Kolejny projekt także mam już "na tapecie". Dziękuję serdecznie przyjaciółce za podesłanie mi go wczoraj, bardzo mnie zachwycił i zważając na nadciągającą zimę, jestem nim szczególnie zainteresowana. Jednakże wyzwaniem będzie chyba znalezienie tak ogromnej, puchatej włóczki w pięknym kolorze w naszej Polsce. Obawiam się, że mogę nie uświadczyć takiej wygody. Jednakże będę szukać wytrwale :)

Projekt, o którym piszę znajduje się tutaj. Już zacieram na niego łapki!

Postaram się na bieżąco zdawać relacje z kolejnych "kwadratów" w miarę ich tworzenia, jednakże na razie wciąż jestem na etapie ćwiczenia ściegów, które później będę chciała wykorzystać w pledzie, więc nie będzie to niesamowicie systematyczna praca, głównie ze względu na fakt, że nigdy nie wiem, ile czasu zajmie mi opanowanie jakiegoś nowego ściegu. W każdym razie staram się coś jednak robić w tym kierunku, bo będzie to zabierało mnóstwo czasu i lepiej zacząć jak najszybciej. Ale przede wszystkim - muszę zabrać się za to porządnie z dobrym przygotowaniem :)

Należę do osób paplających bardzo dużo, jednak na przyszłość postaram się smarować trochę krótsze posty. Może jakoś zacznie mi się udawać zawieranie tylu informacji w krótszych zdaniach albo po prostu przemilczanie informacji zbędnych. Na razie, mam nadzieję, nie jestem zbyt męcząca w czytaniu :)

A szycie powoli w toku u Iwonki w domku! Także czarowanie w kuchni idzie pełną parą! Może nadgonię niedługo trochę czasu, bo w sumie długo nic nie pisałam :)
Wszelkie uwagi natomiast chętnie przeczytam. Dzisiaj dopiero zauważyłam, że komentarze były wyłączone dla niezalogowanych w googlu użytkowników i zostało to zmienione! Ileż radości!

Share this:

CONVERSATION

2 komentarze: