Zamieszadło i próba organizacji

Trochę czasu minęło zanim napisałam w końcu tę kolejną notkę, jednak w międzyczasie musiałam się przeprowadzić z Krakowa do Jasła na czas dłuższy, więc wymagało to załatwienia paru spraw na mieście i porządnego spakowania wszystkich potrzebnych manatków. Ponadto w Jaśle czekały mnie kolejne gruntowne porządki i pełno segregacji, a temu drugiemu zadaniu jeszcze nie podołałam pomimo tego, że minęły już trzy dni, odkąd w ogóle zaczęłam. Muszę się także trochę zorganizować, bo mało czasu poświęcam na rzeczy, na które chciałam go jednak więcej poświęcić. W tenże właśnie sposób postanawiam codziennie chwilę czasu poświęcić na naukę, na jakieś rękodzieło i na więcej czytania, bo stos książek do przeczytania rośnie, a jakoś mało mam ku temu chęci (zgasł mi zapał do czytania i nie wiem, co z tym zrobić! Jakaś pomoc?). Takim też torem spróbuję wejść na jakieś w miarę regularne życie... Zobaczymy, ile z tego wyjdzie...
lord lordów - Lord.



Sobota, jednakowoż, była dniem bardzo przyjemnym, bowiem pojechaliśmy z moim mężczyzną do jego babci i dziadka w Rymanowie Zdroju i wybraliśmy się na bardzo przyjemny spacer z moim cudownym muzem - Lordem. I z mamą Rafała. 


Jako że matka Rafała jest zapaloną zielarką, szans nie było, abyśmy dotarli do planowanego celu spaceru i byliśmy zmuszeni w trakcie zawrócić żeby zdążyć do domu zanim się ściemni. Coś jednak z tego wyszło. Chciałam znaleźć pałkę wodną. Nie znalazłam. Ale skomponowałam uroczy bukiecik utrzymany w tonach fioletu i różu. Do ikebany temu jeszcze daleko, ale mimo wszystko bardzo umiliło mi to spacer :) Teraz bukiecik suszy się w moim pokoju. Nie wiem, co będzie z nim później. Na razie jest pamiątką miłego dnia.


Ponadto tegoż dnia spotkała mnie miła niespodzianka :) Użyczono mi maszynę do szycia! Mama mojego ukochanego mężczyzny postanowiła mi ją pożyczyć (słysząc o planach zakupu nowej maszyny), ponieważ ona jej nie używa (ani teraz, ani nigdy... No, została użyta raz przez nią i 3 razy przez Rafała lata temu...), a ja mogę przynajmniej się na niej pouczyć coś robić. Także maszyna Łucznik 827 została moją nową przyjaciółką. I pewnie bardzo się ucieszyła, gdy po zdjęciu pokrowca ujrzała nową twarz. Może jakaś iskierka nadziei w niej zabłysła, że w końcu zostanie użyta. I spełni swą powinność jako maszyna do szycia. Kiepsko być maszyną do szycia, która nigdy nic nie uszyła, nieprawdaż?
Mam jedną spódniczkę do ulepszenia i bluzkę (parszywe paskudztwo, z którym myślałam, że nic się nie da zrobić) do skrócenia. zobaczymy, jak sobie poradzimy. I ja, i ona. Przede wszystkim ja ;)


A praca w kuchni także pędzi pełną parą. Żeby mój Ukochany nie zapomniał, że jestem najlepszą kobietą we wszechświecie zrobiłam mu pieguski aby umilić mu czas po operacji. Bo zostanie przykuty w domu do łóżka na dość długi czas. Będę musiała się przenieść z wszelkimi pracami artystycznymi do niego. Już teraz notkę piszę z jego pokoju i przyniosłam tu wszelkie druty i włóczki, a także zeszyty, które mają mi pomóc w nauce. Już w miarę wiem, w których dniach będę miała egzaminy poprawkowe, więc muszę się spiąć i zabrać do nauki :)


I przede wszystkim - STAŁO SIĘ. W końcu sięgnęłam po farby akwarelowe. Jednakże tę walkę z nimi przegrałam. Wychodzę też z założenia, że jeśli nie ma się czym chwalić, to się nie chwalę. Jeszcze wiele będę musiała poćwiczyć zanim w końcu uda mi się namalować akwarelem coś naprawdę godnego pokazania światu. Ale bardzo chętnie poćwiczę. Obrazy malowane akwarelami podobają mi się chyba najbardziej :)

Problem książkowy się ciągnie, na zmianę czytam "Tatami kontra krzesła" i Czarę ognia w oryginale. Czytanie tych książek sprawia mi przyjemność niebywałą, jednak nie mam tego zapału, co rok temu. Ale ostatnio mnie naszła ochota na odwiedzenie cyrku, a że w Jaśle do dyspozycji będzie (a może już był?) jedynie ten kocmołuch Cyrk Zalewski czy co to w ogóle jest, to chyba będę musiała zadowolić swą duszę przebywaniem w Le Cirque des Rêves podczas czytania "Cyrku nocy" Erin Morgenstern. Ciekawa jestem, ile pozycji z listy książek do przeczytania na wakacje będę mogła po wakacjach odhaczyć z czystym sumieniem. Chyba, że mnie coś dopadnie i zacznę czytać po nocach kosztem snu.. A to są piękne dni wakacji :D

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz