Mały sukces!


Książki, książki, książki! Jestem całkiem dumna z listopadowego wyniku, przygotowałam się mentalnie na grudzień i zrobiłam małe postanowienie co do list miesięcznych w najbliższym czasie. Ale od początku...




Listopadowe czytadła

W pierwszej kolejności dokończyłam mojego ukochanego Wiedźmina i na ten temat niczego więcej na razie pisać nie będę, może kiedyś... Jednak w najbliższym czasie nie przewiduję. W każdym razie, następnie czeka mnie Krew elfów, a więc pierwsza książka z mojej wiedźmińskiej kolekcji - nie mogę się doczekać! Chociaż czekać chwilę pewnie mi przyjdzie ;)

Kot w stanie czystym - Terry Pratchett, Gray Jolliffe
Lekkie, zabawne, czasami głupawe... Taka sobie książeczka o kotkach, w sposób prześmiewczy nieco ukazuje kocie zachowania. Na pewno dla wielbicieli kotów, którzy nie widzą problemów w żartobliwych obrazkach, na których kot z zacementowanymi łapkami stoi na moście, a pan powoli próbuje go z owego mostu zepchnąć. Ja nie jestem kocim maniakiem, więc mnie ta książka, owszem, ubawiła (biorąc pod uwagę mieszkanie z kotem pod jednym dachem - był odnośnik), ale nie zachwyciła.
Co natomiast mi przyniosła? Postanowienie dokróliczania się w literaturze! Zasięgnęłam rady ludzi na grupach książkowych na facebooku i pozapisywałam na Lubimy Czytać książki, w których trochę większy niż pojawienie się dwu~, czy trzykrotnie, biorą udział króliki. Biorąc jednak pod uwagę ostatnie wypadki z życia, wstrzymam się nieco z tym, bo jednak za bardzo mogłoby mnie to napawać rozpaczą po stracie Pacynki. Zatem z czasem, kiedy czas zaleczy rany, wrócę do listy króliczej.

Tatami kontra krzesła. O Japończykach i Japonii. - Rafał Tomański
Książka ciekawa. Wspomina o aspektach, o których jakoś nigdzie indziej nie słychać. Mimo to, miejscami niektóre sprawy wydają mi się bardzo mocno przekolorowane. Inną sprawą jest to, że o Shinkansenach jednak nie chce mi się czytać dwóch rozdziałów, uważam, że pociąg jak pociąg - jeden by mu wystarczył ;) Ogólnie chyba warto przeczytać, jeśli ktoś się interesuje, ale myślę, że gdybym nie przeczytała, to mogłabym z tym żyć ;) Mam wrażenie, że średnio to wiarygodne źródło.

Alice's Adventures in Wonderland - Lewis Carroll
Przeczytane w oryginale, co serdecznie polecam, ponieważ język nie jest skomplikowany, a z tego, co słyszałam, zdania są baaardzo mocno podzielone co do tego, które tłumaczenie jest dobre, a które nie. Dlatego też, między innymi, zaczęłam się w ogóle rozglądać za tym tytułem w oryginale. Alicję w Krainie Czarów zna chyba każdy. Nie ważne, czy przeczytał książkę, czy oglądnął animację Disney'a, czy film Tima Burtona, czy cokolwiek innego. Nawet Ci, którzy nie odhaczyli żadnej z tych rzeczy często kojarzą Alicję, Szalonego Kapelusznika, Królową Kier i Białego Królika. No i, oczywiście, Cheshire Cat to postać, którą rozpozna każdy! W sumie rozpoczęłam już Through The Looking Glass and What Alice Found There, jednak przystopowałam z tym na razie, z powodów, które wyjaśnię Wam niedługo.

W związku z tym tytułem coś się kończy, coś się zaczyna (bynajmniej nie wiedźmin, hehehe). Wraz z ukończeniem czytania tej pozycji naliczyłam 40 książek w tym roku, a to znaczy, że przeczytałam już więcej niż w roku 2013. Na tym się, oczywiście, czytanie nie kończy, ale kończy się bardzo namiętne odliczanie. Do 52 nie dociągnę, ale od pierwszego stycznia liczę namiętnie! :)
Co się zaczyna zatem? Dokróliczanie w literaturze! To świadome, bo wcześniej miałam już na koncie przeczytanego Aksamitnego królika(, czyli jak zabawki stają się prawdziwe). Jednak świadome dokróliczanie zaczęłam od Białego Królika w Alicji. I - jak się zdaje - Marcowego Zająca, przyjaciela Kapelusznika. Cudownie! Ale - jak wspominałam wcześniej - dam temu na razie spokój.

Zatem z listy listopadowej nie przeczytałam HyperionaThrough The Looking Glass and What Alice Found There oraz nie skończyłam Praw i powinności, którym myślę, że dam jeszcze szansę, kiedy już przeboleję wewnętrznie rozdział, który mnie tak parszywie zniechęcił do czytania książki, że nie było innego wyjścia jak zaprzestanie jej czytania. Myślę, że książka mi się będzie bardziej podobała, jeśli dam sobie czas na wybaczenie jej tego błędu :)

Grudzień!

W grudniu zmienia się sposób doboru książek w miesiącu. Nie wiem, na jak długi czas - okaże się. Doszłam do wniosku, ze stanowczo za dużo mam wypożyczonych z bibliotek książek, które nie podlegają ani pod listę 100 książek, które trzeba w życiu przeczytać według BBC, ani do 50 najlepszych fantasy i SF według WP. Odpuszczam zatem na razie dwa miejsca dotyczące list, zamiast nich będę czytała książki pożyczone aż się ich ilość znacznie zmniejszy. Może to trochę, co prawda, potrwać, ale na pewno sprawi, że wszystko pójdzie sprawniej w późniejszych miesiącach :) W związku z tym nie mam na ten miesiąc konkretnej listy książek. Mam do przeczytania ogółem mnóstwo Wędrowyczów, Hyperiona i jego Upadek, Peanatemę, tom opowiadań Spiritual i inne opowiadania, w którego trakcie czytania jestem, pożyczone dwie książki Stephena Kinga, Drugą Alicję (oraz - coś tak czuję - Sylwię i Bruno oraz inne utwory Lewisa Carrola), Bajki robotów, Neuromancera.. Jednakże ważna sprawa: jedna książka związana z Japonią nadal zostaje na tapecie. Minimum jedna w miesiącu musi zostać przeczytana! Mogę zatem zagwarantować jedną pozycję na liście w tym miesiącu:
Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej.


Jesienne i zimowe wieczory warto jednak spędzać w miarę kreatywnie i bardziej sensownie niż siedząc na fejsie nieszczęsnym. Sądzę zatem, że książka jest dobrą alternatywą dla tych mniej zainteresowanych "rękoczynami" ;) 
Co tam ostatnio czytacie ciekawego? Ktoś mi coś poleci może? :3

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz