Teraz to już tym bardziej mi zima kuku nie zrobi!

Końcem września chwaliłam się, że na wakacjach udało mi się zrobić dwie łatki do pledu. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać te dwie łatki, jedną nową, fragment aktualnie dzierganej i kolejne zbrojne przygotowania przed zimą! :) 


O ile dobrze pamiętam 2. października odebrałam z poczty przesyłkę zawierającą kolejne włóczki. Za zdjęciu pokazałam już całą moją kolekcję YarnArt Etamin, jaką posiadam, a więc też z tymi, które pokazywałam w pierwszym poście o drutach. Kolekcja jest kolorowa i urocza, uwielbiam ją :3


"Hey, remember that time when my favorite colors were pink and green?" :)

Wakacyjne łatki skleciłam ze ściegu dżersejowego, a więc nic specjalnego, jakie jest - każdy widzi. Kolory nie pasują do siebie, ponieważ zależy mi na tym, by dwie łatki zrobione tym samym ściegiem w ostatecznym rozrachunku nie znalazły się zbyt blisko siebie. A jest to możliwe wtedy, kiedy te kolory w zestawieniu wyglądają iście wymiotnie, jak tutaj: wściekłego różu i seledynu w życiu nie zszyję razem, zatem nie będzie mi to spędzało snu z powiek :)
Przypięte szpilkami dlatego, że mi się zawijają. Muszę je poddać jakiemuś zabiegowi prostowania na pewno, nie wiem, może je przeprasuję lekko. I później znajdę dla nich miejsca takie, żeby już nie ulegały zwijaniu się w ruloniki ;)


Z granatowym ściągaczem natomiast męczę się już od niewymownie długiego czasu. Kilka razy mi się zepsuł tak, ze wszelkie naprawy były niemożliwe, więc musiałam najzwyczajniej w świecie pruć tę łatkę.... Naście razy, w pewnym momencie przestałam już liczyć... Skończyłam ją robić jakieś 2 tygodnie temu chyba, lub nawet trzy. Z tego wszystkiego tracę rachubę, niestety :(
Pod spodem turkusowa łatka, również ściągacz. Zaczęłam dopiero, mam nadzieję, że szybko skończę. Mam małe postanowienie: robić po 2-3 rządki łatki dziennie. Nie będzie to zabierało przecież wiele czasu, a znacznie przyspieszy wyrób pledu. Może nawet skończę go wówczas robić przed końcem roku 2016? :D Oczywiście nie jest to też ograniczenie! Kiedy będę mogła, to będę robiła też więcej!
Postaram się także w miarę na bieżąco informować Was o tych nieszczęsnych łatkach :)

Co z tą zimą nieszczęsną, co po tytułach się kryje?

Nie lubię, kiedy muszę pijać zimną herbatę, której udało się wystygnąć w przeciągu dwóch sekund, bardzo mnie to wścieka, zatem postanowiłam udziergać sobie mały trzymacz ciepła na kubek :) Mój kubraczek powstał już 12. października tego roku, ale nie chciałam się nim chwalić, póki nie skończę kubraczka na kubek dla mojego mężczyzny, dlatego chwalę się tym dopiero teraz.



Mój - niebieski, zrobiłam ze ściegu koszyczkowego, wszyłam najzwyklejsze (najbrzydsze zarówno) guziki pościelowe, po czym dorobiłam "metkę" od herbaty ;) Jako osoba, która kawy nie pija i wręcz nią gardzi - chyba, że mnie coś przyciśnie do muru, to już piję - raczej stawiałam na to, żeby był "herbaciany" ;)


Kubraczek dla mojego mężczyzny jest w kolorze trochę czerwonym, trochę wiśniowym. Bliżej mu do kolorów ze zdjęć pod spodem niż tego wyżej ;) Sądziłam, że taki będzie ładnie pasował do czarnego kubka zawierającego poranną kawę, która - jak wiadomo - jeśli już jest, musi być ciepła. Jeśli ktoś mnie czasem śledzi na facebooku to wie, jak znęcały się nade mną ostatnimi czasy te czerwone guziki, wie też, dlaczego ten najbardziej na lewo jest inny niż dwa pozostałe.
Na górze (po lewej) zrobiłam ścieg Alana (albo Alana II? Nie pamiętam, a książki tej już nie mam, oddałam do biblioteki), na dole natomiast ściągacz ze względu na to, ze czarny kubek do kawy zwęża się na dole.

Ubrane kubeczki prezentują się następująco;

Mój już używany i tym samym upaprany! :D


Jestem zadowolona z obydwu ocieplaczy. Swoją funkcję chyba także spełniają tak, jak powinny, co jest ich dodatkowym plusem. A nie wymagają wiele roboty, w końcu to tylko prostokąt! :)

Jeśli coś tworzycie, to chwalcie się! Ja chętnie zawsze zobaczę! Zachęcam do komentowania zarówno na blogu, jak i na facebooku :) 

Ja już jestem w trakcie tworzenia kolejnych wspaniałości, może nawet w bliskim czasie pochwalę się wam, jak wyszło! Mam nadzieję też zacząć odzywać się do Was częściej niż tylko w soboty, tylko zanim to nadejdzie muszę wyjść na prostą z nauką, ale to tylko kwestia kilku dni uczenia się jak robot. Da się przecież zrobić ;)

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz