Patchworkowa piłka dla królewny

Każdy chyba natknął się chociaż raz w życiu w Internecie (lub w Outernecie) na kota, który za miejsce wypoczynku obierał miejsce lub narzędzie pracy swego sługi pana. Kot na laptopie, kot na książce, kot na notatkach. Ja musiałam się zmierzyć z nieco mniej leniwym, a bardziej destrukcyjnym (i bardziej uszatym) przeszkadzaczem..
Tutaj akurat równie leniwa jak koty.
Żeby chociaż się na leżeniu na notatkach kończyło, to może nie uszyłabym tego, co uszyłam. Mimo wszystko, królik to bardziej szkodnik gryzący (jak gryzonie choć nie gryzoń) niż leżący-pogardliwie-paczający, więc notatki moje raczej cierpiały na zanik równych brzegów stron. Pacynka namiętnie je podgryzała, taranowała, szarżowała na nie, rzucała nimi i kopała w nich nory dzikich królików.
Czym odciągałam jej uwagę? Na pierwszy ogień poszedł mały pluszowy szczurek z IKEI, do niego pan Gekon, którego kupił mi mój mężczyzna w szmateksie (tylko tam najlepsze pluszaki, serio. Kiedyś pokażę Wam jeszcze jednego cudownego ze szmat!). Tamtych moja Ukochana zignorowała. Dostała zatem pana Świniaka - wiernego przyjaciela Pana Królika oraz nowego kolegę - Misia z konkursu Wedla. Pobawiła się z nimi jeden dzień, misiowi wedlowskiemu obgryzła nos, powoziły się ziomeczki...
...i na tym zabawa się skończyła. Następnego dnia już o nich nie pamiętała i nie zaszczyciła ich nawet swoim spojrzeniem królewskim.
Jako że notatki dalej cierpiały, a ja sobie przypomniałam, że te grzeczne króliki z Internetu lubią się bawić wielkimi piłkami (albo u co mniej rozważnych właścicieli, balonami), biegając sobie z nimi w kółeczko długimi dziesiątkami minut, to wpadł w końcu ten magiczny pomysł do głowy: czemu by zatem nie zrobić piłki?
Na tej stronie znalazłam tutorial, jednak tworzenie heksa- i pentagonów zastąpiłam prostym sposobem zafastygowywania materiału na wyciętych z okładek gazet wielokątów i po zszyciu niemal całego schematu ze strony do kupy (do tak zwanego 3D), zwyczajnie się ich pozbyłam.


Wnętrze wypełniłam włóknem poliestrowym z  poduszki i zaszyłam ściegiem krytym to, co do zaszycia pozostało. Patchwork w ogóle sam w sobie podoba mi się naprawdę niesamowicie, dlatego też postawiłam na taki wygląd. Może i materiały, z których skorzystałam (chomikowane pieczołowicie ubrania, których nikt już nie nosił) nie mają powalających kolorów i wzorów, może i nie jest bardzo gustownie skomponowane, ale jestem z tej piłki bardzo zadowolona :)


Ta niezgrabna łatka w kolorze turkusu przyszyta do piłki istnieje dlatego, że materiał w różowe i niebieskie kwiatki na białym tle sprawiał wrażenie takiego, który rozpruje się przy najbliższej okazji i dlatego zapobiegawczo wolałam ją tam umieścić od razu. Nie wiem, jak Wy, ale ja uważam, że ma swój urok :)
Myślę, że w przyszłej pracy z wielokątami typu heksagony itp. nie będę jednak korzystała z tej metody z prostego względu - mnie niesamowicie grała na nerwach, naprawdę. Czytałam, że jest to metoda prostsza dla początkujących i tak dalej, ale...
po pierwsze: wymaga szycia ręcznego, które - no nie oszukujmy się - zabiera duuużo więcej czasu niż szycie na maszynie (chociaż szycie ręczne mogłam wziąć na lektorat z łaciny, a był to dobrze spędzony czas, zrobiłam sporo i nie siedziałam bezczynnie i bezcelowo... No ale od tego jest drutowanie! Maszyny, siłą rzeczy na lekcje wziąć nie mogę, nie ważne jak bardzo bym chciała :D),
po drugie: te parszywe wielokąciki-papieraki co chwile mi uciekały z co bardziej lelawych materiałów i poobrażałam się już na nie wszystkie na całe życie chyba.
W przyszłości także postaram się korzystać w miarę z materiałów o zbliżonej grubości, ponieważ utrudniało to nieraz zszywanie boków. Zwłaszcza kiedy dochodziło do połączeń takich jak cieniutki materiał koszuli i gruby dżins.
~*~
Jak się okazuje, moja królewna nie zadowala się piłką. Albo się jej nie podoba (wątpię. Jest piękna), albo nie wie, do czego służą piłki. W każdym razie macie tu pełne IGNORE w Packowym wykonaniu:


~*~
Jak widać wygląd bloga uległ zmianie, jest nieco mniej fioletowo, to akurat mnie cieszy troszkę mniej, ale w tej chwili jestem z szablonu zadowolona. W tej chwili, bo coś czuję w głębi siebie, że zacznę się niedługo rozglądać za nowym, o zgrozo. Ale nie ma co uprzedzać faktów, na razie cieszymy się tym szablonem, który w końcu urodziłam po tygodniu :) Dodałam też disqus zamiast standardowych komentarzy. Polecam korzystać, zakładanie konta nie zabiera czasu, a wszystko ładnie działa. Mogą komentować też anonimowi użytkownicy, oczywiście ;)
Mam nadzieję, że wam się podoba. Będę jeszcze pracowała na pewno nad czcionką, zatem proszę się nie martwić. Zarówno nad polskimi znakami, jak i nad kolorem czcionki. Ale trzeba mi dać czas, bo kandzie mnie gonią ostatnio w zawrotnym tempie :)

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz