Dinozaur w kratę

Chyba od zawsze chciałam zrobić jakiemuś dziecku pluszaka z nadzieją, że to będzie TA zabawka na całe życie. Nie wydaje się więc chyba dziwnym fakt, że był to pierwszy pomysł na prezent, na który wpadłam, kiedy okazało się, że braciszek niedługo przyjdzie na świat.


Zastanawiałam się jednak przez jakiś czas, co to ma być za misiak. Wiele pomysłów przychodziło mi do głowy i sądzę, że kiedyś pewne pomysły zrealizuję, bo stanowczo zasługują na uwagę. Tym razem jednak skończyło się na tym, że uszyłam... O dziwo nie króliczka ;)


Na podstawie pluszaka, którego mam (ale nie zamieściłam jego zdjęcia, bo jestem teraz w domu w Jaśle, gdzie mam dinozaura będącego tematem wpisu, a jego wzór przesiaduje w Krakowie. Pewnie go tutaj kiedyś podrzucę jeszcze). Starałam się jakimś sposobem zdjąć z niego "wykrój", wyszło mi bardzo tak sobie, co widać po nóżkach przede wszystkim (ta maleńka na zdjęciu wyżej chociażby, wygląda przekomicznie!), a brzuszek ma tak wielki przy tym ów dinozaur, że bardziej się na brzuszku trzyma, niż na łapkach. Mimo wszystko jestem z niego bardzo, ale to bardzo zadowolona.


Mój mężczyzna wciąż zachwyca się połączeniem materiałów i muszę przyznać, że sama też jestem z tego bardzo zadowolona. A zabawka jest pół-recyklingiem, bo materiał na kołnierzu triceratopsa jest ze starej zasłonki kuchennej babci (i rozpoznała swą starą "koleżankę", gdy podarowałam ten prezent Michałkowi pod choinkę), co również mnie cieszy, bo lubię taki recykling uskuteczniać. Oczka mnie zastanawiały - musiałam zrezygnować z wszelkich guziczków i innych koraliczków, ponieważ w grę wchodziło dziecko, które z łatwością by je pożarło. Przyszyłam zatem kółeczka wycięte ze starej bluzki koloru czarnego znalezionej gdzieś w moim worze do zrecyklingowania ;)


Ach, no i tym samym przedstawiam Wam drugie dziecko mojej nowej maszyny do szycia! :)
...
Ależ zaraz! Drugie? To gdzie pierwsze? Pokażę Wam je niedługo, obiecuję. Nie będę leniwa, postaram się to zrobić w czasie niedługim!

Tymczasem... cóż, cieszymy się chyba, nie? :)


Zawsze chętnie z Wami tutaj na dole popiszę, tylko się odezwijcie! Wszelkie pytania, dyskusje i inne sprawy - zapraszam serdecznie. Nie wstydźcie się i nie obawiajcie - ja naprawdę nie gryzę!
I jeśli chcecie się pochwalić swoją twórczością, to ja zawsze chętnie popatrzę - uwielbiam to ;)

Staram się trzymać jakoś na tym blogu. Miałam pisać częściej i znów mnie tu nie było tydzień, jednak znaki chińskie ostro dają mi w kość, zatem mam nadzieję, że mi to wybaczycie i kiedy wyjdę na prostą to na pewno postaram się ruszyć tak, by studia mogły z blogiem żyć w przyjaźni :) Tymczasem próbuję w miarę na bieżąco być z dzierganiem, czytaniem i szyciem. Planów w głowie pełno. Niemal tak dużo jak znaków kanji! Zostańcie zatem na mojej wyspie nieco dłużej, obiecuję, że będzie miło ;)

Share this:

0 komentarze:

Prześlij komentarz