Statystyki wakacyjno-wypoczynkowe.

Wyjechałam na wakacje z moim mężczyzną w piątek 19. września popołudniu. Przebywaliśmy przez cały tydzień w domku we wsi Smerek w Bieszczadach, a wróciliśmy do Jasła w piątek 26. września na sam wieczór. Przeżyliśmy cały tydzień przeszywającego mrozu i tęsknoty za maleńką królinką, której wziąć ze sobą nie mogliśmy. Jednak pomimo tych dwóch minusów spędziliśmy naprawdę miło czas. Oraz wypoczęliśmy jak nigdy :)


Spodziewaliśmy się, co prawda, złotej polskiej jesieni, ale okazało się, że jednak na to nieco za wcześnie ;) Mimo wszystko w tych kilka dni, kiedy zaszczyciło nas słońce, a deszcz nas opuścił korzystaliśmy z niezwykle czystego powietrza i piękna otaczającej nas przyrody. 


Co robiliśmy w deszczowe wieczory? Czasami towarzyszyła nam winogronowa palinka w towarzystwie główków jelonków i dupków sarenków i borsuczków (sarenki nie widać, ale wisi na ścianie na lewo od jelonka). Przy życiu utrzymywał nas kominek, który nie dawał nam zamarznąć na śmierć w nocy :)


Dwukrotnie wybraliśmy się na kosztowanie kuchni regionalnej (albo zaspokajanie takich zachcianek jak pierogi ruskie). O ile zwykle nie robię zdjęć jedzenia, które zrobił ktoś (bo swoim własnym chwalić się lubię - jest czym), tak tym razem nie byłam w stanie się powstrzymać. Z prostej przyczyny: uwielbiam takie klimaty jakie oferuje karczma Paweł Nie Całkiem Święty. Oraz piękne naczynia, które sprawiają, że czuję się jak Iwonka-Wiedźminka w karczmie popijająca grzane piwo!

Piwo grzane z sokiem imbirowym i przyprawami korzennymi
w Zajeździe Niedźwiadek. Ten kufel zdobył moje serce!

Kiedy w karcie zobaczyliśmy nazwę "pół metra żeberek"
myśleliśmy, że to tylko nazwa. Nic bardziej mylnego.
Zatem: pół metra żeberek, pieczone ziemniaczki,
buraki, chrzan, musztarda. + moje zbawienie w chorobie:
HERBATA Z KONFITURĄ Z JARZĘBINY.
Statystyki natomiast wypadają następująco (chociaż trochę mało imponująco):
  • 10 obejrzanych filmów (w tym 7 filmów animowanych Studia Ghibli, jeden Disneya oraz "Dzień świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Zaczęliśmy także japoński Ring, ale mój mężczyzna był nim niewymownie znudzony więc przerwaliśmy),
  • 1 książka przeczytana w całości ("Ruchomy zamek Hauru" Diana Wynne Jones) i trzy czytane zależnie od mojego widzi-mi-się ("Bezsenność w Tokio", "Kroniki Jakuba Wędrowycza" i "Miecz przeznaczenia") + mój mężczyzna wygrał z Lodem Jacka Dukaja! (gratulacje, serio, jeśli kiedykolwiek się za to zabiorę to przy moim tempie czytania obawiam się, czy zdążę przed śmiercią),
  • 5 partii w kości (wygrałam tylko raz........) i kilka partii kościanego pokera (Jak się nie ma ze sobą Wiedźmina na komputerze, to można i w Wiedźmina grać bez komputera!),
  • 7 dni przechorowanych (przynajmniej z mojej strony),
  • 3 przyjaźnie z ważkami (jedna na mnie siedziała, kiedy dziergałam! Nie bała się mnie :3),
  • 2 WYDZIERGANE ŁATKI DO PLEDU!!!,
  • 3 dni męki z USOSem,
  • 10 zrujnowanych paznokci u dłoni,
  • Włosy krzyczące o pomstę do nieba (zapomniałam wziąć szczotki),
  • Niezliczone ilości wypitych herbatek,
  • Jeszcze bardziej niezliczone ilości zrąbanego i spalonego drewna,
  • Żadnego grzyba godnego zebrania i pożarcia,
  • TYLKO 3 nowe opanowane znaki hiragany... Nadal zostało stanowczo za dużo!
Co najważniejsze w całym tym pobycie - o d p o c z ę ł a m. I sądzę, że nie ma niczego lepszego od wypoczynku, kiedy wiesz, że przed tobą na horyzoncie majaczy już nieubłaganie rok akademicki pełen nauki. Ale jednak na studia te idę, bo chcę, więc liczę na to, że pomimo ciężkiej pracy, będzie to bardzo wdzięczna nauka. Może i nawet niewymownie przyjemna - przecież i tak może być ;)
A co z Wami? Czy także czujecie się wypoczęci i gotowi do działania, czy patrzycie na nadchodzące obowiązki z nieprzyjemnym grymasem na ustach? :)

P.S. Jedyne, co chcę dodać odnośnie struktury bloga (takie sobie małe ogłoszenia): dodałam kategorię "filozofowanie". Na razie może być niewidoczna, bo jeszcze niczego tam nie ma, ale będą tam lądowały posty, które - poza przynależnością do innych kategorii - będą raczej moimi przemyśleniami na jakiś temat albo będą DŁUGIE. Z natury jestem osobą, która mówi i pisze bardzo dużo, a wiem, że blogi długie raczej być nie powinny, więc sądzę, że przyda się ostrzeżenie w tej kwestii.
P.S.2. Powoli chcę zagłębiać się w magicznym języku html, ponieważ chciałabym od swojego bloga nieco więcej i jestem też osobą ceniącą sobie wysoko estetyczny wygląd blogów. Jako że babranie się w kodach CSS uważam za stratę czasu, jeśli zamiast tego można zmęczyć kawał swojego czasu na nauce html i stworzyć coś własnego od stóp do głów, to postanowiłam, że zacznę. Ale zmian nie należy spodziewać się ani w czasie najbliższym, ani nawet bliskim w ogóle, ponieważ nie będę miała na to na tyle czasu, by zasiąść nad tym raz a porządnie od początku do końca poświęcając się jedynie temu. Bardzo chętnie natomiast dowiem się, jakie poradniki odnośnie tego języka polecacie, bardzo chętnie także z nich skorzystam :)

Share this:

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Widzę że dopiero zaczynasz, ale podoba mi się u Ciebie :)

    p.s.
    też chcę taki szalik z poprzedniego postu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :) Nie jest to mój pierwszy blog, co prawda, ale poprzednie miałam z 6-7 lat temu, więc w sumie taki porządny, to pierwszy :) Dziękuję za miłe słowa i zachęcam do stworzenia sobie takiego szalika samemu!
      https://www.youtube.com/watch?v=YPer3Xv2QSM
      Film, razem z polskimi napisami, łatwo ukazuje, jak zrobić szalik, a w poprzednim poście też pisałam o włóczkach, z których szaliki robiłam. Naprawdę zachęcam, bo zajmuje to bardzo mało czasu, a jest się czym pochwalić przed ludźmi ;)

      Usuń